środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 5 "Jak się tutaj znalazłam?"




 *Hiley
Obudziłam się z niesamowitym bólem głowy. Moje oczy krążyły po pomieszczeniu. Czułam jak bym już tu była jednak nie mogłam sobie przypomnieć. Leżałam w nie swoim  łóżku owinięta zieloną kołdrą. Rękoma przejechałam po twarzy. Kilkakrotnie zamrugałam, aby obraz stał się bardziej wyraźny. Co się stało? Pierwsza myśl - Czy z kimś spałam. Odchyliłam kołdrę wypuszczając powietrze z ust. Byłam ubrana więc moje obawy poszły w zapomnienie. Przeczesałam palcami moje splątane włosy. Powoli wstałam z łóżka. Wyszłam z pokoju i zaczęłam się kierować na dół po schodach. Znalazłam się w salonie. Pomieszczenie było koloru biało-czarnego. Na samym środku stała czarna kanapa, a przy ścianie brązowa komoda. Telewizor wisiał na ścianie. Duże okna wpuszczały promienie słońca. 

~*~ 
Ruszałam biodrami w rytm muzyki. Wokół mnie ludzie robili to samo. Bawili się. Zaczęłam skakać machając włosami w każdą stronę, a ręku trzymając butelkę z alkoholem.
  Poczułam czyjeś duże dłonie na biodrach. Nie patrząc na osobę ocierałam biodrami o jego krocze. Chłopak poruszał się ze mną cicho mrucząc do ucha. Podniosłam wzrok na nieznajomego. Jego skóra cała się świeciła przez farby neonowe. W końcu to urodziny mojej przyjaciółki, a warunek to było się wysmarować właśnie takimi farbami. Uśmiechnęłam się, a w odpowiedzi dostałam to samo. Złapałam nieznajomego za rękę ciągnąć do kuchni. Po drodze ktoś wyrwał mi butelkę z rąk. Nie zwracając na tu uwagi ruszyłam dalej. Przepchałam się przez wszystkie osoby w pomieszczeniu i słońcu trafiłam do kuchni w której było jedynie kilka osób. Złapałam za dwie puszki piwa. Jedna znalazła się w mojej dłoni, a za to druga w chłopaka. 
- Jak Ci na imię? - zapytałam biorąc łyk alkoholu, którego i tak było za dużo w moim organizmie. 
- Harry, a ty? 
- Hiley. - odstawiłam puszkę zabierając chłopakowi jego. Z powrotem znaleźliśmy się na parkiecie czyli w salonie. Przetańczyliśmy kilka piosenek nie rozmawiając. Piosenka zmieniła się na wolną. Ręka chłopaka zaczęła mnie ciągnąć w stronę drzwi. Kiedy przekroczyła próg domu zimne powietrze spowodowało gęsią skórkę na moim ciele. Jestem w krótkiej sukience, a mamy koniec zimy. Szybkim ruchem zostałam przeciśnięta do samochodu. 
- Może pojedziemy do mnie? - zaśmiałam się głupkowato wpijając się w usta chłopaka. Samochód o który się opierałam otworzył się. Usiadłam na miejscu pasażera. Widziałam tylko jak szczupła sylwetka chłopaka okrąża samochód. Nie kontrolowałam swojego zachowania przez co śmiałam się.
- A dlatego jest twój dom? - zapytałam kiedy ruszyliśmy z piaskiem opon. Dźwięk który uwielbiam. 
- Nie. - przez ciemność jaką panowała nadal nie mogłam dostrzec wyglądu chłopaka. Nerwowo wystukiwałam palcami na kolanie jakiś rytm. Z moich ust wychodziły co chwila słowa "Daleko jeszcze". Zatrzymaliśmy się przez niewielkim domem. Wysiadłam lekko się chwiejąc. Z pomocą chłopaka doszliśmy do bramy. Wpiłam się w usta Harry'ego. Szliśmy całując się. Śmiałam się z chłopaka który próbował w nic nie wejść. Zostałam przeciśnięta do drzwi. Jedną ręką otwierał je, a ja nadal go całowałam. Drzwi otworzyły się przez co wpadłam do środka. Chłopak zaśmiał się podnosząc mnie. Silne ręce Harry'ego podniosły mnie a moje nogi automatycznie oplotły się wokół jego bioder. Nasze usta nie odgrywały się ani na chwilę od siebie, a pocałunki były pełne pożądania. Idąc do sypialni czułam jak o coś zahaczyliśmy czym okazała się kanapa. 
- Kurwa - warknął chłopak. Zaśmiałam się. Stanęliśmy w miejscu, a ja usiadłam na czymś twardym. Przez przypadek nacisnęłam pstryczek od latarki która się zapaliła. Skorzystałam z okazji aby zobaczyć chłopaka. 
- Styles?! - moje serce stanęło. 
~*~

Na wspomnienia z pierwszej imprezy na jakiej byliśmy razem zeszło mi się na wymioty. Skłamałabym jak powiedziałabym że chłopak nie umie się całować. Ruszyłam przed siebie szukając jego. Bo to chyba jego dom. Jak na zawołanie Harry wyszedł z jakiegoś pomieszczenia. Spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. W ręku trzymał  szklankę z wodą, a drugiej tabletki.
- Możesz mi powiedzieć co ja tu robię? - przełknęłam ślinę oraz oblizałam suche usta czując pragnienie.
- Weź. - wyciągnął dłonie w moja stronę. Spojrzałam na niego pytająco. - To przeciw bólowe. Spokojnie nie chcę Cię otruć czy zgwałcić. - wzruszyłam ramionami i połknęłam tabletki przy czym wypiłam całą zawartość szklanki. 
- Więc? Jak się tu znalazłam? - usiadłam na kanapie podkulając nogi pod brodę. Szklankę odłożyłam na niewielki stolik przede mną. Harry usiadł obok mnie przez co mogłam wyczyść jego mocne perfumy.
- Znalazłem Cię pijaną przed barem. Chciałaś jechać samochodem i Ci nie pozwoliłem więc przywiozłem Cię tutaj bo myślę że jak bym Cię zawiózł do was to bym nie wyszedł z tego cało. - zaśmiał się nerwowo. Miałam mu dziękować? W sumie mogłam nie wyjść z tego cało i teraz leżeć w grobie albo w szpitalu. Słowo dziękuję nie chciało mi przejść przez gardło w jego kierunku. Chłopak poprawił swoje loki. Jak zawsze były ułożone w stylu "Dopiero wstałem z łóżka i myślę że wyglądam seksownie." 
- Dzięki. - wymamrotałam - Ale ja już idę. Gdzie są moje kluczyki? - zaczęłam się rozglądać w ich poszukiwaniu. Harry wstał i podszedł do komody. Wziął kluczyki po czym oparł się o nią bawiąc się kluczykami w ręku przekładając w palcach. Podeszłam do niego wystawiając dłoń. 
- Podziękuj. - wyszczerzył się pokazując przy tym swoje dołeczki. Oh, weź mnie zostaw. Kocham Josha. Kocham Josha. Zaczęłam powtarzać w myślach. Kogo ja oszukuję. Przewróciłam oczami. 
- Nie zamierzam. Mogłeś mnie zostawić tam przecież to i tak by nic dla ciebie nie znaczyło. Więc nie pierdol tylko oddaj mi to. Chcę jechać do domu.  - mówiłam na jednym wdechu. Mam kaca i nie mam ochoty na pierdolenie jakiś gadek czy zabawy w kotka i myszkę. Jak skończy mi się kac to mogę. Chwyciłam jego rękę. Był wyższy więc podniósł rękę wyżej. Przymrużyłam oczy. Uderzyłam go w brzuch na co się zginął w pół. Wyjęłam kluczyki z jego ręki. Za pewnie jak bym nie była w takim stanie bawiłabym się z nim w tę gierki. Uśmiechnęłam się zamykając za sobą drzwi.
 
***
- Hej! Jest ktoś? - zapytałam z nadzieją że nikogo nie ma jednak moje szczęście nigdy się do mnie nie uśmiecha. Wszyscy siedzieli w salonie. Josh podszedł do mnie zamykając w uścisku.
 - Gdzie ty byłaś?! - chłopak podniósł głos. Mój kac dał o sobie znać. Głowa zaczęła mi pulsowac. - Martwiliśmy się. - odepchnelam go. Zderentowany patrzył na mnie. Miałam go dość. Jego obecność cholernie mnie irytowała. Otworzył usta, aby coś powiedzieć. 
- Zamknij się. - powiedziałam przez zęby. Spojrzałam na Ashley po czym na górę. Jak najszybciej weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi  i rzuciłam się na łóżko. To jest dziwne. Bardzo dziwne. Nienawidzę Harry'ego, a myśl o tym że mam tyle z nim wspólnego powoduje u mnie mdłości, ale mimo wszytko ciągnie mnie do niego jak cholera. Mogła bym się wpatrując godzinami w te jego zielone tęczówki do póki by nic nie powiedział, a za to Josh irytuje mnie samym sobą. Nienawidzę się za to jak godz krzywdzę, ale nie potrafię inaczej z nim rozmawiać chociaż nawet to przestaliśmy robić. Zakryłam twarz poduszką. Po prostu zaczęłam w nią krzyczeć w biedną poduszkę. Jesteś pojebana Mirthon.
- Gdzie byłaś? - głos przyjaciółki rozniósł się po pokoju. Odłożyłam za siebie czerwoną poduszkę. Podniosłam się do pozycji siedzącej wybijając wzrok we wszytko tylko nie na brunetkę. 
- U Stylesa. - oczy Ashley rozszerzyły się, a buzia otworzyła. Przełknęłam głośno silne na myśl o tym ze będę słuchać jej kazania. 
- Jak to u Stylesa?! Co ty u niego robiłaś? - jej głos był dość piskliwy. Palcami masowałam czoło jak by to miało pomóc. Zastanawiałam się czy powiedzieć prawdę, ale wolę to niż aby myślała ze z nim spałam. 
- Wczoraj poszłam do Dorms. Upiłam się i chciałam wracać do domu, ale on mnie przywiózł do siebie. Przyjemniej tak mówił. - panowała dziwna cisza między nami. Kilka razy Ashley próbowała coś powiedzieć jednak nie znalazła żadnego sensownego zdania. Pokręciła przecząco głową i wyszła. Zostałam sama ze swoimi myślami. Postanowiłam wziąć prysznic, aby ochłonąć.

***

Siedziałam przy blacie kuchennym z kubkiem pełnym ciepłą herbatą. Wszyscy gdzieś wyszli więc siedziałam sama. Josh nie odezwał się do mnie od tamtego czasu, a Ashley zapewnię wymyślała rożne historie w głowie. Reszta albo nie wiedziała albo dobrze grała obojętnych. Dziwnie się czułam bo w końcu nic złego nie zrobiłam. Przeszłam przez cały korytarz do mojego pokoju. Kubek odstawiam na biurko i usiadłam na łóżku. Włączyłam telefon z głupią nadzieją ktoś napisał. Minął tydzień odkąd przestałam wychodzić i bić się ze swoimi myślami. Jestem pod wrażeniem ze przez cały tydzień udało mi się nie wyjść ani nie przejmować robotą której jest od chuja. Spojrzałam na kalendarz wiszący na ścianie. Dzisiaj wpada piąta rocznica od śmierci ojca oraz wyścig Stylesa z Blacwood'em. Mimo ze nie wychodzę to nie znaczy ze nie wiem co się dzieje. Odłożyłam telefon na biurko podchodząc do szafy. Nie mogę się powstrzymać aby mię zobaczyć jak ten pajac przegrywa. Blacwood to starszy facet. Mistrz w wyścigach. Ma najlepsze samochody i kupę forsy z wygranych. Był dobrym przyjacielem mojego ojca. Odepchnęłam myśli o ojcu żeby się skończyć w łóżku ze wspólnymi zdjęciami i łzami oraz nasza ulubioną piszą. 

~*~
- Tato ja nie potrafię! - powtórzyłam kolejny raz trzymając mocno piłkę od koszykówki w dłoniach. Ojciec zaśmiał się i zabrał ode mnie piłkę rzucając prosto do kosza. Zaczęłam bić brawo śmiejąc się jak wariatka. Czułam się szczęśliwa przy nim. Tata złapał mnie w pasie w zaczął obracać ja rękach wokół własnej osi. Piszczałam mocno wybijając palce w ręce ojca.
- Słychać was aż w domu moje rozrabiaki. - mama trzymając talerz pełen pysznych kanapek na talerzu szła w nasza stronę. Alex biegł za nią trzymając w swoich małych dłoniach patyk Nesi. Nesi to labrador nasz pies. Moje stopy znowu dotknęły ziemi i pędem podzielam do rodzicielki chcąc zjeść jedna z kanapek. - Hiley przy stole. - razem z bratem podbiegliśmy do małego drewnianego stolika. Rodzice usiedli na czarnych krzesłach. Jedną ręka głaskałam psa a w drugiej trzymałam jedzenie śmiejąc się z żartów taty. 
~*~

Przypominając jedno z wielu wspomnień mojej rodziny kiedy była normalna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją wytarłam szukając nerwowo swoich rzeczy. Wyjęłam czarną bokserkę oraz długie czarne rurki i fioletową skórzaną kurtkę, a na nogi długie czarne koturny. Z rzeczami w ręku odwróciłam się na pięcie a rzeczy automatycznie wypadły mi z rąk na widok osoby w drzwiach. 

7 komentarzy:

  1. Czyżby ta osoba w drzwiach to Styles? :D
    Hah, rozdział po prostu rewelacyjny :)
    Jeszcze ta impreza... po prostu super! <3
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no ja po prostu nie mogę. Piszesz tak fhvxgh. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste <3 hdhzvveshehvshdjwvsdhwhjseb Czyżby to Harry? XD Kocham i przepraszam, ale dzisiaj jestem strasznie zmeczona i nie mam pomyslu na kom. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards. Więcej informacji i zasady znajdziesz tutaj:
    http://superwhovengerlock.blogspot.com/p/liebster.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy rozdział. Czekam na nexta :)

    ----------------------------------
    http://historia-bolu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Już nie mogę doczekać się następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie moge się doczekać następnego :***

    OdpowiedzUsuń