*Hiley
Oparłam się o tors mojego chłopaka. Josh objął mnie w pasie przysuwając bliżej. Słyszałam bicie jego serca. Z Josh'em jestem już ponad dwa lata. Poznaliśmy się na wyścigach. Na początku zagrywał takiego bad boy'a co zupełnie teraz do niego nie pasuje. Stał się opiekuńczy, ale nadal ma swój charakterek. Zawsze musi postawić na swoim, uwielbia dokuczać innym, sprawiać że cierpią. Jest cholernie zazdrosny o wszystkich chłopaków co jest strasznie irytujące. Najważniejsze dla niego są jego samochody, nawet ważniejsze ode mnie. Josh jeździ w wyścigach, czasami gdzieś idzie z nami na akcję. Jest wysokim brunetem o niebieskich oczach ma idealnie umięśniony tors. Jest bardzo przystojny. Matt wyszedł z kuchni z kanapką w ręku. Usiadł obok Ashley na co dziewczyna przewróciła oczami.
Oparłam się o tors mojego chłopaka. Josh objął mnie w pasie przysuwając bliżej. Słyszałam bicie jego serca. Z Josh'em jestem już ponad dwa lata. Poznaliśmy się na wyścigach. Na początku zagrywał takiego bad boy'a co zupełnie teraz do niego nie pasuje. Stał się opiekuńczy, ale nadal ma swój charakterek. Zawsze musi postawić na swoim, uwielbia dokuczać innym, sprawiać że cierpią. Jest cholernie zazdrosny o wszystkich chłopaków co jest strasznie irytujące. Najważniejsze dla niego są jego samochody, nawet ważniejsze ode mnie. Josh jeździ w wyścigach, czasami gdzieś idzie z nami na akcję. Jest wysokim brunetem o niebieskich oczach ma idealnie umięśniony tors. Jest bardzo przystojny. Matt wyszedł z kuchni z kanapką w ręku. Usiadł obok Ashley na co dziewczyna przewróciła oczami.
- Jeżeli Black ma problemy to trzeba się dowiedzieć jakie, żeby to wykorzystać. - chłopak wziął gryza kanapki. Matt jest dla mnie jak starszy brat, którego nie mam. Znam go najdłużej nie wliczając Ashley. Jest bardzo przystojny co często wykorzystuje. Wiem ze mogę na niego liczyć i wszystko mu powiedzieć. Jest jednym z tych, którym ufam bezgranicznie.
- Brawo geniuszu. - westchnęła Ashley. Zaśmiałam się. Splotłam moje palce z Josha.
Chłopak spojrzał na nasze palce po czym uśmiechnął się zadziornie podnosząc wzrok do góry.
- A ja bym poszła na imprezę. - Amy wstała z podłogi klaszcząc w ręce. Ta dziewczyna by całe życie spędziła w klubach. Dosłownie. Zaśmiałam się na widok jej próbującej podnieść Krisa z podłogi. Za którymś razem odpuściła. Chyba stwierdziła że jest za drobna i nie da rady. Amy jest w moim wzroście jednak dużo chudsza ode mnie. Ma duże brązowe oczy. Często myślą że jest ćpunką przez wyraz jej twarzy.
Chłopak spojrzał na nasze palce po czym uśmiechnął się zadziornie podnosząc wzrok do góry.
- A ja bym poszła na imprezę. - Amy wstała z podłogi klaszcząc w ręce. Ta dziewczyna by całe życie spędziła w klubach. Dosłownie. Zaśmiałam się na widok jej próbującej podnieść Krisa z podłogi. Za którymś razem odpuściła. Chyba stwierdziła że jest za drobna i nie da rady. Amy jest w moim wzroście jednak dużo chudsza ode mnie. Ma duże brązowe oczy. Często myślą że jest ćpunką przez wyraz jej twarzy.
- Nie wysilaj się. - zaśmiał się chłopak. Dziewczyna spojrzała na niego swoim wrogim spojrzeniem. Blondyn podniósł ręce w geście poddania się. Kris jest bardzo podobny do Amy z charakteru. Ma krótkie włosy postawione zazwyczaj do góry. Wygląda na takiego typowego chłopaka "Nie zbliżaj się.". Co prawda jest wrażliwy, ale próbuje ukryć. Też kocha imprezować. Krisa poznała Ashley. Jest jej bratem ciotecznym. Przyjechał do niej po śmierci jej rodziców i został. Z moich myśli wyrwał mnie głośny śmiech przyjaciółki. Ashley siedziała na podłodze trzymając się ręką za brzuch, a Matt miał na twarzy kanapkę. Przypuszczam że to jej sprawka. Uwielbia się śmiać z innych osób.
*Ashley
Usłyszałam strzały. Spojrzałam na Hiley patrzyła w stronę z której było je słychać. Każdy patrzył na siebie zastanawiając się co dalej.
- Pójdę sprawdzić. Widzimy się w środku.
- Może pójdę z tobą? - pokręciłam przecząco głową. Matt wzruszył ramionami i zniknął za drzwiami od klubu. Reszta poszła w jego ślady. Ruszyłam w stronę skąd było je słychać. Strzały powtórzyły się co ułatwiło mi dojście do celu. Schowałam się za niewielkim samochodem. Tyłem stał jakiś chłopak cały na czarno. Miał kaptur na głowie, długie czarne rurki. Przed nim stały trzy dziewczyny, zapłakane. Obok nich leżały dwa cała. Postanowiłam przerwać im tą zabawę.
- Ah jakie przedstawienie. - zaczęłam klaskać. Chłopak odwrócił się. Jego czarne włosy postawione do góry wystawały spod kaptura, a jego czekoladowe oczy patrzyły na mnie z nienawiścią. Jego kości policzkowe były mocno napięte. Uśmiechnęłam się do niego patrząc na jego "ofiary". Wymierzył we mnie. Przymrużyłam oczy.
- Odpieprz się. - warkną przez zęby. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Dziewczyny klęczały płacząc. Wyglądało to komicznie, ale kocham takie widoki. Dokładnie zaczęłam przyglądać się martwym ciałom. Miałam wrażenie że ich skądś kojarzę.
- Co Malik nie zrobiły Ci dobrze? - zaśmiałam się. Chłopak dosłownie zabijał mnie wzrokiem.
- Bront, spieprzaj. - wzruszyłam ramionami.
- S..słuchaj. Proszę wpuście nas. My..my nic nie..ie wiemy. - jedna z dziewczyn jąkała się dławiąc się łzami. Spojrzałam pytająco na Malika. Jego wzrok spoczął na martwych ciałach. Jestem pewna że skądś je kojarzę, ale nie mam pojęcia skąd.
- Tom. - wyszeptałam pod nosem przypominając sobie zdarzenie sprzed roku.
~***~
Siedziałam od godziny w parku na jakieś ławce. Obok mnie siedziała Hiley z papierosem w ustach. Jej długie proste włosy opadały na ramiona. Ruszała nerwowo nogą w górę i dół. Właśnie czekałyśmy na ludzi od Toma. Mają do nas jakieś informacje. Zauważyłam dwie postacie zbliżające się do nas. Przez mrok jaki panował moje oczy nie zbyt dobrze sobie radziły. Szturchnęłam przyjaciółkę kiwając głową w stronę nieznajomych. Zmarszczyła brwi kierując wzrok w tamtą stronę. Czułam się pewniej wiedząc że za drzewami chowa się Kris z Matt'em, a jeszcze dalej za innymi krzakami Amy z Josh'em. Po chodzie tych osób było można się domyśleć że to faceci. Poza tym kto by dał dziewczynę? Na pewno nie Tom. Ręce zaczynały mi się pocić, a bicie serca przyśpieszać, kiedy osoby były coraz bliżej. Hiley wstała zakładając kaptur na głowę, a suwak od bluzy pociągnęła do góry, aby zapiąć do połowy. Papierosa wyrzuciła przydeptując butem. Oparła się o drzewo cały czas trzymając rękę w kieszeni od czarnej bluzy w której znajdowała się broń. Zrobiłam to samo tylko bez kaptura ponieważ włosy miałam upięte w koka. Nieznajomi byli już dość blisko, aby było można ich rozpoznać. Światło bijące od latarni pomogło mi rozszyfrować kim są. Usłyszałam jak dziewczyna przeklina pod nosem. Naszymi nieznajomymi okazał się Styles i Malik. Przysięgam że oni zawsze się znajdują w nieodpowiednich chwilach. Szli podobnie do nas ubrani, czyli cali na czarno z kapturami na głowie. Ich miny wyrażały tylko zdziwienie.
- Co wy tu robicie? - Hiley razem z Zayn'em w tym samym czasie zapytali.
- My czekamy na kogoś. - odpowiedziałam.
- Na ludzi Toma? - moje oczy rozszerzyły się, a buza otworzyła.
- Wy też? - spojrzałam na dziewczynę.
- Widzę, że jesteśmy już wszyscy. Powiem krótko Tom nie odpuści. Jeszcze wróci, a wam każe się przygotować na porażkę. - dwóch umięśnionych facetów. Ubranych na czarno z okularami przeciwsłonecznymi. Jest już dobrze po północy więc wyglądają dość dziwnie.Widać że każdy w tej dzielnicy ubiera się na czarno. Taki wizerunek.
- Powiedz temu skurwysynowi że mu też nie odpuścimy. - Harry warknął przez zęby. Nieznajomi zaśmiali się odchodząc.
~***~
Wyjęłam broń i wymierzyłam w blondynkę jej płacz się nasilił.
~***~
Siedziałam od godziny w parku na jakieś ławce. Obok mnie siedziała Hiley z papierosem w ustach. Jej długie proste włosy opadały na ramiona. Ruszała nerwowo nogą w górę i dół. Właśnie czekałyśmy na ludzi od Toma. Mają do nas jakieś informacje. Zauważyłam dwie postacie zbliżające się do nas. Przez mrok jaki panował moje oczy nie zbyt dobrze sobie radziły. Szturchnęłam przyjaciółkę kiwając głową w stronę nieznajomych. Zmarszczyła brwi kierując wzrok w tamtą stronę. Czułam się pewniej wiedząc że za drzewami chowa się Kris z Matt'em, a jeszcze dalej za innymi krzakami Amy z Josh'em. Po chodzie tych osób było można się domyśleć że to faceci. Poza tym kto by dał dziewczynę? Na pewno nie Tom. Ręce zaczynały mi się pocić, a bicie serca przyśpieszać, kiedy osoby były coraz bliżej. Hiley wstała zakładając kaptur na głowę, a suwak od bluzy pociągnęła do góry, aby zapiąć do połowy. Papierosa wyrzuciła przydeptując butem. Oparła się o drzewo cały czas trzymając rękę w kieszeni od czarnej bluzy w której znajdowała się broń. Zrobiłam to samo tylko bez kaptura ponieważ włosy miałam upięte w koka. Nieznajomi byli już dość blisko, aby było można ich rozpoznać. Światło bijące od latarni pomogło mi rozszyfrować kim są. Usłyszałam jak dziewczyna przeklina pod nosem. Naszymi nieznajomymi okazał się Styles i Malik. Przysięgam że oni zawsze się znajdują w nieodpowiednich chwilach. Szli podobnie do nas ubrani, czyli cali na czarno z kapturami na głowie. Ich miny wyrażały tylko zdziwienie.
- Co wy tu robicie? - Hiley razem z Zayn'em w tym samym czasie zapytali.
- My czekamy na kogoś. - odpowiedziałam.
- Na ludzi Toma? - moje oczy rozszerzyły się, a buza otworzyła.
- Wy też? - spojrzałam na dziewczynę.
- Widzę, że jesteśmy już wszyscy. Powiem krótko Tom nie odpuści. Jeszcze wróci, a wam każe się przygotować na porażkę. - dwóch umięśnionych facetów. Ubranych na czarno z okularami przeciwsłonecznymi. Jest już dobrze po północy więc wyglądają dość dziwnie.Widać że każdy w tej dzielnicy ubiera się na czarno. Taki wizerunek.
- Powiedz temu skurwysynowi że mu też nie odpuścimy. - Harry warknął przez zęby. Nieznajomi zaśmiali się odchodząc.
~***~
Wyjęłam broń i wymierzyłam w blondynkę jej płacz się nasilił.
- Czekaj. - spojrzałam na chłopaka wyczekując co ma do powiedzenia. - Wyciągniemy coś z nich. Nie chcą powiedzieć to zrobimy to z siłą. - uśmiechnęłam się. Podobał mi się jego pomysł chociaż trudno mi to przyznać. Pomogłam Zayn'owi związać dziewczyny. Podeszłam do jednej z nich. To była blondynka o dużych niebieskich oczach. Zakleiłam jej duże usta taśmą. Złapałam ją za ramię. Zaczęła się szarpać. Wstała patrząc na mnie błagającym wzrokiem co zaczynało mnie irytować. Dłonią złapałam ją za kark zmuszając aby się schyliła. Wbiłam paznokcie w jej skórę przez co pisnęła. Weszła do samochodu gdzie były jej koleżanki. Spojrzałam na Malika. Jak zawsze wyglądał seksownie. Włosy były lekko roztrzepane przez kaptur, który miał wcześniej. Kolczyki w wardze wyglądał idealnie w świetle księżyca. - To przyjedźcie pod stare garaże za godzinę. - Malik wsiadł do samochodu. Oparłam się o zamknięte drzwi patrząc na niego prze otwartą szybę.
- Skąd mam pewność, że to nie jakaś pułapka, Malik?
- Słonko. - przymrużyłam oczy na słowo jak mnie nazwał. - Pracujemy w tym razem. Masz godzinę Bront. - zapalił silnik więc odsunęłam się od samochodu. Patrzyłam jak odjeżdża. Z tym miał rację. Po ostatniej akcji postanowiliśmy że w tym temacie współpracujemy. Nie chcemy oddać naszej dzielnicy. Ruszyłam w stronę klubu zastanawiając się jak Hiley to przyjmie.
*Zayn
Jechałem najszybciej jak się dało. Ulice były puste. W tej dzielnicy po zachodzie słońca wszyscy uciekają do domów chyba że chcesz umrzeć wtedy wychodzisz. Możesz być przypadkową ofiarą. Słyszałem tylko żałosny szloch dziewczyn na tyle. Myślałem jak to powiedzieć Harr'emu. Wiem że się wkurwi. Niestety Black teoretycznie jest mój i jego jednak tak na prawdę wszytko zależy od niego. W pewnym sensie też mam jakąś władzę, ale nie taką jak on. Zaparkowałem pod naszym domem. Miałem nadzieję że wszyscy są w domu. Zamknąłem drzwi w samochodzie, aby nie mogły uciec. Przekroczyłem próg domu, a przede mną stała Emily. Spojrzałem na nią pytająco. Dziewczyna wzruszyłam ramionami.
- Zawołaj wszystkich do salonu. - blondynka przytaknęła. Emily jest dziwką. Co noc pieprzy kogoś innego. Jednak jest naszą przyjaciółką. Poznałem ją właśnie w taki sposób. Przespałem się z nią na jednej z imprez. Dość dziwny początek znajomości.
- Co jest Zayn? - Styles usiadł na fotelu. Jak zawsze wyglądał tak samo. W głowie wymyślałem różne dialogi jednak postanowiłem powiedzieć to po prostu.
- W samochodzie mam trzy dziewczyny. - Jack zagwizdał. Zignorowałem go. - Ludzie Toma. Znowu węszą. Spotkałem Ashley to znaczy ona mnie znalazła. - szczęka Harr'ego się napięła. - No i za godzinę Evil przyjedzie na stare magazyny i - Harry wstał. Nie dokończyłam bo nie miałem po co. Za pewnie i tak by mnie nie słuchał. Spojrzał na mnie. Jego zielone tęczówki stały się czarne. Zawsze tak jest kiedy tylko wspomnę o jej gangu. To ona powoduje tę złość u niego. Każdy głupi by to zauważył po dłuższym przebywaniu z nim. Znam go od urodzenia. Harry dużo w życiu przeszedł przez co stał się właśnie taki. Potrafi być dobrym przyjacielem, ale też niezłym chujem. Jest dla mnie jak brat taki wrzut na dupie, którego kocham.
*Dodaj mi motywacji i skomentuj.*
*Dodaj mi motywacji i skomentuj.*
Zajebiste <3 Dawaj szybko nexta :*
OdpowiedzUsuńi love it <3
OdpowiedzUsuńŚwietne ^^
OdpowiedzUsuńKiedy next?? Bo cos mi się wydaje ze się zakochalam w tym fanfiction ^^
OdpowiedzUsuńWłaściwie najlepsze i najbardziej pomysłowe, najbardziej oryginalne, wspaniałe, świetnie napisane jakie w życiu czytałam :D :))) ;) <3333 :** xd czekam z nn na nexta <333
super strasznie mnie zainteresował twój blog, czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńOMG! Mega *.* czekam na next ;>
OdpowiedzUsuń